środa, 8 marca 2017

Opowiadanie: ,,Zawody"

No więc dziś wcielam się w Olgę i będę opowiadała o... zawodach.
(Zdjęcia na końcu)

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wszystko zaczęło się dwa dni temu, kiedy to Oliwia znalazła w internecie ogłoszenie o zawodach. Ostatnio wypatrzyłam do kupienia nowego konia, bardzo potrzebnego dla nas, więc znając umiejętności Arla nie zastanawiałam się długo. I dwa dni później, czyli dzisiaj miały odbyć się zawody w skokach przez przeszkody. Była szósta rano, a ja nie mogłam spać, więc siedziałam przy boksie mojego ukochanego ogiera. W pewnej chwili przypomniał mi się czas z przed roku, kiedy nawet nie spodziewałam się, że SSH będzie moje. Moja instruktorka, a zarazem właścicielka tej stajni i przy okazji Arla poważnie zachorowała i musiała wyjechać. A ja, jako jedna z najbliższych jej osób dostałam stajnie. Z początku wszystko się waliło, myślałam że sobie nie poradzę. I wtedy pomógł mi Arlo. Nie dawał się nikomu dosiadać, od czasu kiedy odeszła jego właścicielka. I chyba poczuł, że obydwoje potrzebujemy przyjaciela, wsparcia. No i wtedy dał mi na siebie wsiąść. Z rozmyślań wyrwał mnie odgłos kroków.
- Olga! Czas się zbierać! - Rozległ się głos Any. 
Jako iż ktoś musiał zająć się końmi, na zawody jechała ze mną tylko Ana. 
- Już idę. - powiedziałam, wchodząc do boksu Arla z kantarem. Po chwili szłyśmy już do siodlarni.
- Hej Olga! - usłyszałam głos Oliwii. 
- Hej Oliwia! Hej Sue! - krzyknęłam, widząc dziewczyny.
- Dobra, daj Arla to go umyje. - Powiedziała Oliwia, widząc jak zwykle brudnego ogiera.
- Dzięki. - powiedziałam przywiązując konia. 
Kiedy pomagałam Oliwii w myci, Sue i Ana zdążyły już spakować mnie i Arlika. Zerknęłam tylko, czy o niczym nie zapomniały - w skrzynce mojego ogierka znajdowała się derka, uzda, szczotki, czaprak i  nauszniki; Siodło miałyśmy wziąć w rękę. 
- Dobra Olga, musimy iść. - Powiedziała Ana. Wprowadziłyśmy Arla do przyczepy, a same wsiadłyśmy na przody. Jadąc zaczęłam rozmyślać nad zawodami. Wyobrażałam sobie, jak Arlo szybuje nad przeszkodami...
- Hej, marzycielka! Jesteśmy na miejscu. 
Podniosłam wzrok i wyjrzałam na zewnątrz. Roiło się od ludzi i koni. Wysiadłam z auta i wyprowadziłam Arla. Odprowadziłyśmy go z Aną do boksu, wyczyściłam go i osiodłałam, a następnie dałam go przyjaciółce, a sama poszłam oglądać parkur. Składał się tylko z czterech przeszkód. Trudnych przeszkód. Najpierw były dwie kłody do przeskoczenia jedna za drugą. Następnie skręca się ostro w prawo, skacze zieloną stacjonatę, robi się półkole i skacze przez rów, a następnie przez olbrzymi okser. Obejrzałam przejazdy paru osób, a później prowadzący powiedział że za pięć minut jadę na parkur. Szybko dociągnęłam popręg, dosiadłam Arla i wyregulowałam strzemiona.
- Powodzenia! - powiedziała Ana.
- Dzięki. Przyda się, - odparłam.
Ana zajęła miejsce na trybunach, a ja wjechałam na parkur. Kiedy usłyszałam dzwonek, ruszyłam galopem. Arlo zastrzygł uszyma i zadowolony z zawodów z chęcią ruszył na kłodę. Skoczył... udało się. Nie zdążyłam zatryumfować, ponieważ Arlo skakał już przez drugą przeszkodę. Po chwili już ciągnęłam za prawą wodzę, a koń wybijał się i leciał nad stacjonatą. Przeskoczyliśmy! Pociągnęłam za lewą wodzę i skoczyliśmy przez rów z wodą. Po chwili Arlo galopował na okser. Poczułam rozluźnienie. Wiedziałam, że mój ogier przeskoczy. I tak też się stało. Po naszym przejeździe jechało jeszcze parę osób, a potem było ogłoszenie wyników.
- ...A pierwsze miejsce zajmuje... Olga na Arlu!!!
Zamurowało mnie. Pewnie cały czas stałabym w miejscu, gdyby nie to, że nie popchnęła mnie Ana. Ciągnąc za sobą Arlika, na drżących nogach weszłam na parkur i na powrót wsiadłam na ogiera. Prowadzący usiłował włożyć mojemu konikowi rozete, ale Arlo przestraszył się, więc dał rozetę mi. Po rundzie honorowej miałam czas tylko dla Arla, więc paredzieścia razy mu podziękowałam. A potem wróciliśmy do SSH.











































2 komentarze:

  1. Nawet ciekawe, nie powiem nie.
    To floo takie chyba troszkę za duże 😂
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń