Po drugie: Nowe konie jeszcze nie doszły, pewnie przyjadą jutro. Jak tylko będą, wstawię ich zdjęcia.
Po trzecie - zero komentarzy =( . Jeśli natrafiłeś na ten blog, to proszę - zostaw koma.
(Wszystkie zdjęcia do opowiadania na końcu)
Rozdział I
W stajni Sapphire horses nastał radosny ranek. Pani Olga, właścicielka stadniny wypuściła na padok wszystkie konie, z wyjątkiem Nikity, bo ta miała niedługo rodzić. Arlo - przywódca stada - dostojnym kłusem wybiegł na zewnątrz i zarżał:
- Chodźcie wszyscy! Chodźcie. No dobrze. skoro są wszyscy, chcę was poinformować, że podsłuchałem jak pani mówiła, że za 2-3 dni przyjedzie do nas nowa stajenna ze swoim koniem. Potraktujmy ich mile. O ile dobrze wiem, jutro do naszego grona również dołączy koń.
W tym momencie, rozległo się szczekanie burka.
- Hej, Arlo! Idzie jakaś pani z dziewczynką!
Rzeczywiście, w stronę stajni szły Olga i Zuzia - dziewczyna która jeździła w SH (skrót od Sapphire horses). Zuzia podeszła do Arla i założyła mu kantar.
- Chodź. Idziemy potrenować.
Arlo lubił jazdę z Zuzą. Oczywiście na pierwszym miejscu była Olga, ale Zuzia jeździła prawię tak samo dobrze. Dziewczyna założyła ogierowi kantar i zaprowadziła do siodlarni. Następnie wyczyściła go. Nałożyła siodło i ogłowie. Po przygotowaniu Arla, wsiadła na niego i pojechali na plac.
- Zrób rozgrzewkę - poleciła Olga.
(Perspektywa Arla) Ruszyłem żwawym stępem wokół placu. Widziałem, jak moja właścicielka przygotowywała przeszkody do skoków. Super! Kocham skakać. Zauważyłem również, że moja córka - Plama - i As przyglądali mi się uważnie.
-Arlo!
Głos Zuzy obudził mnie z rozmyślań. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że od dłuższego czasu każe mi przyśpieszyć. Ruszyłem przed siebie kłusem wyciągniętym.
- Zwolnij go! Nie może tak pędzić. Arlo jest pełen energii, szczególnie jak widzi przeszkody, ale to ty go prowadzisz. Nie pozwól mu tak pędzić. - Wykrzyknęła Olga.
Ruszyłem kłusem wolnym. Po pięciu minutach poczułem wyraźny sygnał do galopu. Ruszyłem. Jakiś czas później, Zuzia zwolniła mnie do stępa.
- Super. Przygotowałam Ci sześcio przeszkodowy parkur. Na razie poskacz przez niskie przeszkody jak stacjonaty, a potem zrobisz go całego. Jedź póki co w kłusie.
Pojechaliśmy do pierwszej z dwóch stacjonat. Były tak niskie, że nie musiałem się przykładać, skoczyłem bez problemu. Po wylądowaniu popędziłem w stronę drugiej. Przeleciałem nad nią z ponad pół metrowym zapasem.
- Super! Oto kolejność przeszkód w parkurze - Czarno - żółta stacjonata, niebieska kłoda, normalna kłoda, płotek, wbieg-zbieg i różowo- niebieska stacjonata. Jedź!
Zuza popędziła mnie na stacjonatę.
Przeskoczyłem i skierowałem się na kłodę. Skok...!
Udało się! Teraz ta druga kłoda... Jak ja nienawidzę drągów!
Skok...
Udało się!
Teraz płotek.
- Szybciej Arlo, Szybciej! - Wyszeptała Zuza.
,,Wolniej. Wolniej!" - krzyczałem w myślach, lecz gdy zwolniłem, pognała mnie batem. Skok...
Nie udało się.
Teraz wbieg-zbieg...
Bez problemów.
I stacjonata...
Nie ma zrzutki.
- Niezły przejazd, ale na przyszłość zwolnij przed płotkiem. Chodź, kończymy już.
Zuzia rozsiodłała mnie i odprowadziła na pastwisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz